Idea zorganizowania Memoriału Andrzeja w postaci zawodów wspinaczkowych wykiełkowała w 2009 roku w kilku głowach niezależnie. W gronie kolegów z KW Kraków pierwsze rozmowy o koncepcji zawodów zaczęły się na przełomie 2009 i 2010 r. Ekipę, która zainicjowała MAS tworzyli Paweł Ćwiąkała, Tomek Owerko i Wojtek Bieniek. Niezależnym od ekipy z KW Kraków pomysłodawcą upamiętnienia Andrzeja dedykowanymi zawodami wspinaczkowymi był Jacek Trzemżalski, wówczas redaktor naczelny Magazynu Górskiego. Zanim ekipa klubowa ujawniła swoje plany, Jacek zdążył ogłosić organizację Memoriału Andrzeja w ramach drugiej edycji Bezciśnieniowego Mityngu Wspinaczkowego w Dolinie Brzoskwinki. Na szczęście szybko osiągnięto porozumienie z organizatorami BMW ustalając, że KW Kraków jako macierzysty klub Andrzeja zorganizuje oddzielną imprezę, choć pod szyldem BMW. W połowie marca 2010 r. oficjalnie ruszyły przygotowania do imprezy. Pierwszy Memoriał Andrzeja Skwirczyńskiego miał odbyć się 15 maja.
Dzięki przychylności Jacka uzyskaliśmy wsparcie medialne Magazynu Górskiego, część nagród przewidzianych na kolejną edycję BMW w Brzoskwince, a także rysunki topo Rafała Nowaka. W międzyczasie zadbaliśmy o oprawę graficzną. Kasia Kowalska zaprojektowała logotyp MAS i plakat zawodów. Korzystając ze starych znajomości i przecierając nowe szlaki szukaliśmy sponsorów ciesząc się z każdej kostki magnezji, która mogła zostać wręczona uczestnikom. Pewnym wzorem dla organizatorów były zawody skiturowe PolarSportu – tam żaden z uczestników nie wracał do domu z pustymi rękami. Dzięki tej inspiracji na MAS od pierwszej edycji każdy coś wygrywa, a od pewnego momentu najbardziej wartościowe nagrody nie są wręczane osobom z podium, a losowane pomiędzy wszystkimi uczestnikami.
Trzeba było stworzyć formułę zawodów i definiujący ją regulamin, a także opracować zasady punktowania poszczególnych dróg. Kwestia formuły była stosunkowo prosta – skoro tworzymy Klub Wysokogórski, to sprawa kluczową jest działalność zespołowa i w zawodach klasyfikujemy zespoły. Ważne aby pierwszy zawodnik poprowadził drogę z dolną asekuracją, drugi musi również pokonać linię drogi, ale może iść na wędkę, nawet z blokami. Zasady rywalizacji ubrane w formę regulaminu przez lata dojrzewały i zmieniały się w miarę kolejnych przemyśleń organizatorów i w miarę kolejnych zaskakujących pomysłów uczestników. Z czasem okazało się, że regulamin MAS stał się szablonem regulaminu dla innych plenerowych zawodów wspinaczkowych w Polsce, choć większość klonów regulaminu MAS odkrywaliśmy później przypadkiem. Punktacja dróg ustalona została w gronie dwóch osób i ogłoszona w momencie startu zawodów. Dzięki temu zawodnicy zostali zmuszeni do podejmowania szybkich decyzji taktycznych, co bardzo ożywiło rywalizację.
Podczas organizacji MAS ważnym elementem było przygotowanie dróg, które otworzył Andrzej. Zdecydowano, że zawody odbędą się na drogach które otworzył Skwir – klasycznie lub hakowo, a także na drogach, które wyposażył w stałe punkty asekuracyjne. Paweł Woźniak i Wojtek Bieniek spędzili mnóstwo czasu w różnych zakątkach Doliny Kobylańskiej wymieniając haki, kotwy mechaniczne i pętle na atestowane ringi. Jeszcze jesienią 2009 roku za sprawą Piotra Petelenza Wojtek obił trzy drogi na Mnichu – ostatnie projekty Andrzeja. Drogi te Andrzej zaczął przygotowywać będąc już poważnie chorym i nie zdążył ich zrealizować. Chyba te właśnie linie sprawiły, że na miejsce pierwszego Memoriału wybrano Dolinę Kobylańską. Od pierwszych zawodów zwycięzcy są też nagradzani drogą-nagrodą, którą mogą poprowadzić i nazwać. Jako nagroda na I MAS została oczyszczona i obita trzydziestometrowa linia na Kuli, która również była dawnym, niezrealizowanym projektem Andrzeja.
Zdecydowaliśmy się przeprowadzić MAS w maju, w pierwszy regularny weekend po długim weekendzie. Łącząc MAS z tradycyjną klubową imprezą na „otwarcie sezonu”. Jaki sezon zaczyna się w maju? – do dziś nie wiadomo, ale każda okazja do zrobienia imprezy jest przecież dobra. Co równie ważne, taki termin jest bliski rocznicy śmierci Andrzeja – 5 maja. Jednak pogoda zdecydowała się przytrzymać wszystkich w blokach startowych. Z powodu ulewnych deszczy dwukrotnie przekładaliśmy termin imprezy, co zmusiło Pawła Ćwiąkałę do ujawnienia talentu literackiego przy pisaniu kolejnych zajawek memoriału do mediów.
W końcu pojawiło się okno pogodowe, które pozwoliło przeprowadzić Memoriał w sobotę 29 maja. Z wielkim zaskoczeniem i niemniejszą radością organizatorzy przywitali aż 72 osoby, które zaryzykowały w ciemno całą sobotę na udział w zawodach, których nikt wcześniej nie ukończył.
Organizacja biura zawodów, druk topo, arkusz kalkulacyjny do liczenia wyników, wszystko było ogarnięte za sprawą niezawodnego Sebka Kulczyckiego. Osobną epopeją było zebranie całej góry banerów od sponsorów, aby wywiesić je w biurze zawodów. Zanim dojrzeliśmy (mentalnie i finansowo) do drukowania zbiorczego baneru minęło kilka lat…
Biuro zawodów w wiatce pod Żabim Koniem z radosną wystawką banerów przypominało cygański biwak, co dobitnie podkreślał wielki kocioł pełen gulaszu warzącego się nad ogniskiem. Trzeba wiedzieć, że Andrzej był też zapalonym grotołazem, a Sekcja Taternictwa Jaskiniowego KW Kraków świetnie ogrania kwestię zbiorowego żywienia. Dzięki temu kreacja Jędrka Góralczyka jako naczelnego kucharza I MAS przeszła do historii zawodów. Warto też zauważyć, że Paweł Ćwiąkała ogarniał wtedy konferansjerkę jeszcze bez megafonu.
Siedem godzin wspinania minęło szybko, a wyniki zliczono na jednym laptopie bez użycia agregatu, co obecnie wydaje się szalonym pomysłem. W kategorii mężczyzn rywalizacja była bardzo wyrównana, a podium wyglądało następująco:
- Bartłomiej Białas, Grzegorz Rettinger – 272 punkty.
- Adam Kopta, Tomasz Poznański – 265 punktów.
- Maciej Chmielecki, Damian Granowski – 264 punkty.
W kategorii kobiet:
- Anna Kwiecińska, Beata Żbikowska – 229 punktów.
- Anna Górka, Joanna Zając – 139 punktów.
- Katarzyna Kowalska, Monika Wałaszek – 53 punkty.
W kategorii zespołów mieszanych:
- Anna Dara, Jakub Kwieciński – 200 punktów.
- Magdalena Imielska, Jan Mondzelewski – 127 punktów.
- Edyta Piotrowska, Artur Pędziwilk – 119 punktów.
Zgodnie z założeniami żaden z zawodników nie wrócił do domu bez choćby drobnej nagrody, a Bartek Białas i Grzesiek Rettinger otrzymali do poprowadzenia nowa drogę na Kuli, którą nazwali „Chcę Abyś Mnie Miał”.
Natomiast ekipa organizacyjna została naładowana pozytywną energią dzięki której już kolejnego dnia po zawodach wiedzieliśmy, że ciąg dalszy nastąpi za rok.
W organizację i pomoc w przeprowadzeniu zawodów włączyło się wiele osób, część już wymieniono. I choć wszystkich nie sposób sobie teraz przypomnieć, wspomnijmy jeszcze Wojtka Buchtę, Janka Mondzelewskiego, Krzyśka Rychlika, który przyjął funkcję sędziego zawodów, czy Kubę Gałkę, dzięki któremu możemy teraz oglądać galerię zdjęć świetnie oddających klimat pierwszego Memoriału.